I po co to wszystko?

Bywają dni, że człowiek się zastanawia, po co to wszystko robi. Po co tyle wysiłku wkłada w propagowanie permakultury, na żywo i online. Czy to czemuś służy?

Warsztaty we Wspólnym Ogrodzie w Służewskim Domu Kultury.

Czy są tego wymierne efekty gdzieś tam, w świecie? Dopada człowieka zwątpienie, i właśnie wtedy, zupełnie niespodziewanie, przychodzi taka oto wiadomość:

„Chciałabym coś pokazać. Moja mama 3 lata temu zgodziła się spróbować założyć ogród uprawny na swojej działeczce, którą kupiła rok wcześniej. Stoi na niej domek 65m2 (1 poziom) i mały garaż. Oba budynki w granicy działki. Na same uprawy zostało niby niewiele, ale i tak sporo, jak na ogród dla 1 osoby. Gleby zero – otwockie piachy pod wielką, starą sosną sypiącą igliwiem.

Moja mama – ogrodniczka z zamiłowania twierdziła, że nic poza iglakami nie będzie tu rosło. Wtedy działka była gęsto porośnięta wielkimi thujami. Te w zeszłym roku mama oddała znajomym każdą z nich wymieniając na sadzonkę drzewka lub krzewu owocowego.

Ze 2-3 lata temu zaciągnęłam mamę na warsztaty z projektowania permakulturowego w Służewskim Domu Kultury. Już wtedy nawiozłam mamie kostek słomy i trochę końskiego obornika a wszystko było poustawiane na kartonach. Mama załamywała ręce na ten „bajzel”, ale po warsztatach chyba uwierzyła, że to się uda.

Co roku plonami obdziela 5-osobową rodzinę mojej siostry mieszkającą niedaleko oraz przyjaciół. Jej ogród już w zasadzie po zakończeniu sezonu obecnie wygląda tak:

Brak opisu.
Ogród Pani Małgorzaty Kurkiewicz – na tym i kolejnych zdjęciach
Brak opisu.
Brak opisu.
Brak opisu.
Brak opisu.
Brak opisu.
Brak opisu.
Brak opisu.
Brak opisu.
Brak opisu.
Brak opisu.
Brak opisu.
Brak opisu.
Brak opisu.
Brak opisu.
Brak opisu.

W części uprawowej, tam gdzie w pierwszym roku były kostki słomy na kartonach obecnie jest 10cm próchnicy. Obsiała to łączką kwietną z dodatkiem roślin zadarniających. Obecnie jest ona skoszona a pokos po osypaniu nasion zebrany na kompostownik.

Brak opisu.

Mama wszystko robi sama – buduje grządki, drabinki, pergole, zabudowę tarasu (w końcu to córka stolarza).

Brak opisu.
Brak opisu.
Brak opisu.
Brak opisu.

Pomidory już wycięte, bo 2 tygodnie temu przyszła zaraza. Wszędzie wciąż mnóstwo jedzenia! Jestem bardzo dumna z tego jak to obecnie wygląda, choć oczywiście idealnie nie jest, a moja mama wciąż w rośliny użytkowe wplata swoje ulubione ozdobne.

Brak opisu.

Bardzo dziękuję, że warsztaty były prowadzone w sposób tak przekonujący, że moja mama postanowiła to pociągnąć. – Marta Kurkiewicz”

I co tu teraz rzec?

Dziękuję pięknie za tą relację, serce się raduje, gdy widzę, że cokolwiek z moich warsztatów jest wdrażanie w praktyce i że daje takie efekty.

Pani Marto, proszę serdecznie pozdrowić Mamę i życzę paniom dalszych sukcesów, ogrodniczych i życiowych!