Ogród w styczniu? Dlaczego nie! Choć nie zawsze oznaczać to będzie pracę na świeżym powietrzu, przyjrzyjmy się, czym możemy zająć się w permakulturowym ogrodzie i jego otoczeniu w tym miesiącu.
W wielu miejscach kraju zdarzają się jeszcze dni pogodne, z temperaturami powyżej zera. Jeśli do tej pory tego jeszcze nie zrobiliśmy, oddajmy glebie w ogrodzie to, co zabraliśmy z niego w postaci plonów, czyli użyźnijmy grządki dobrym kompostem. Warstwa grubości 5 cm równomiernie rozprowadzona i przykryta ściółką, pozwoli nam wiosną przejść od razu do sadzenia i siewów oraz w zdecydowanej większości przypadków okaże się wystarczającą na cały sezon.
Podobnie ma się sprawa z porządkami – w dni, kiedy pogoda pozwala, jeśli do tej pory tego nie zrobiliśmy, usuwamy pozostałości po sezonie – zeschłe łodygi fasoli czy pomidora, pędy malin, które w tym roku owocowały, podłoże z pojemników czy donic, które wymagają odnowienia lub dezynfekcji.
Jeśli czegoś jeszcze nie wyściółkowaliśmy – ściółkujemy, jeśli jeszcze czegoś nie zabezpieczyliśmy przed mrozem – zabezpieczamy.
Szczęśliwi i zapobiegliwi posiadacze tunelów i szklarni w wielu wypadkach mogą się jeszcze cieszyć zbiorami. Czasami dotyczy to również tych, którzy siali na zbiór jesienny, ale nie zebrali jeszcze do końca warzyw takich jak jarmuż, por, szpinak, portulaka, rzodkiew czy sałata. O ile dobrze wybrali mikroklimat miejsca sadzenia, na pewno mogą się jeszcze cieszyć świeżą żywnością z ogrodu.
Styczeń to praktycznie ostatni moment, aby zająć się poważnie planowaniem zasiewów i prac na bieżący rok. Musimy zdecydować, co, kiedy i w jakiej ilości sadzić, a co z tego wynika sprawdzić, czy i ile nasion musimy dokupić.
W planowaniu warto odwołać się do notatek i zdjęć z poprzedniego roku, podsumować rok miniony i zacząć permakulturowo-ogrodowy dziennik na nowy rok. Lwią część planów warto związać z tym, co się w poprzednim roku udało, a jedynie małą część pozostawić na eksperymenty. Nie wypada jednak nigdy z nich całkowicie rezygnować, szczególnie jeśli polegają one na stwarzaniu naturze lepszych warunków do tego, aby nas wspomogła lub za nas popracowała. Dlatego też w każdym sezonie powinniśmy przetestować dobrze jedną czy dwie nowe techniki, jedną czy dwie nowe odmiany, jeden czy dwa nowe pomysły i w zależności od rezultatu, zachować co przydatne, odrzucić co bezużyteczne.
Rozmawiając o odmianach, przeglądanie katalogów nasion może się stać czasochłonnym i drogim hobby – mając w pamięci zasady permakultury powinniśmy pamiętać, że nie tworzymy kolekcji, ale raczej zestawiamy sadzone rośliny tak, aby ze sobą współpracowały.
Dobrze jest zacząć już obliczać ilość potrzebnych rozsad i przygotować sobie miejsce pod nie. Warto też ułożyć sobie grafik siewów, aby z jednej strony nie wysiać za wcześnie, z drugiej się nie spóźnić z siewem. Dodatkowo jeszcze można spróbować wykorzystać siły natury do wspomożenia naszych wysiłków – według wielu ogrodników, sugerujących się kalendarzem księżycowym, najodpowiedniejszym dniem do wysiewu rozsady w tym miesiącu jest 19 stycznia. Wprawdzie nie uprawiając w szklarni nie musimy niemal niczego wysiewać tak wcześnie, to rośliny o bardzo długim okresie od siewu do zebrania plonu (na przykład niektóre odmiany niezwykle ostrych papryczek z gatunku Capsicum chinense) sięgającym 200 -240 dni, należy wysiać w mieszkaniu właśnie w styczniu.
Osobną sprawą jest przygotowanie do siewu nasion tych roślin, które wymagają stratyfikacji, czyli spędzenia określonego czasu w chłodzie lub zimnie. Jeżeli stratyfikujemy je w lodówce, to w wielu przypadkach powinniśmy zacząć ten proces już teraz. Zawsze jednak termin należy dostosować do zalecanego w literaturze czasu stratyfikacji, bo o ile zwykle wynosi on 90 dni, to są gatunki wymagające dosłownie kilku dni, ale są i takie, które trzeba stratyfikować i dwa lata (dodatkowo manipulując temperaturą)!
Jeżeli przechowujemy przez zimę kłącza czy bulwy, warto do nich zajrzeć w styczniu i upewnić się, że mają odpowiednią temperaturę i wilgotność oraz ewentualnie usunąć psujące się egzemplarze.
Jeżeli przyjdą solidne mrozy, to styczeń jest doskonałym miesiącem do pozyskania tak zwanego drewna księżycowego. Drewno pozyskane przy takiej pogodzie, w dniu 23 stycznia, ma się według znawców cechować największą trwałością i najmniejszą wilgotnością, stanowiąc dzięki temu najlepszy materiał budowlany, konstrukcyjny i opałowy.
O przycinaniu drzewek i krzewów owocowych napisano tomy, a dodatkowo niektórzy spece od permakultury w ogóle tego nie robią, w zależności więc od własnych preferencji i „permakulturowego wyznania”, możemy w styczniu do tej czynności przystąpić, lub ją sobie darować. Ja staram się przycinać tylko wtedy, gdy jest to niezbędne, i wtedy, kiedy czas na to pozwala, nie traktując tej czynności absolutnie jako priorytet. Co innego, gdy zależy nam na maksymalizacji plonów, wtedy powinniśmy do tego tematu podejść bardziej metodycznie i rygorystycznie.
Nie zapominamy o naszych ogrodowych pomocnikach – dokarmiamy ptaki i czyścimy ich budki lęgowe. W długie zimowe wieczory zbijamy domki dla jeży oraz budki dla nietoperzy i ptaków. Jeśli mamy taką możliwość, zapewniamy również ptakom źródło niezamarzniętej wody.
Zima nie zwalnia nas od kompostowania – domowe odpadki kuchenne możemy z powodzeniem dodawać do pryzmy kompostowej (pamiętając jedynie o tym, aby zawsze je przykryć materiałem bogatym w węgiel – liśćmi, pociętym papierem, lub słomą), albo też kompostować je w wiaderku bokashi. Możemy też zaprząc do pracy dżdżownice w domowym wermikompostowniku, pod warunkiem, że znajduje się on w ogrzewanym pomieszczeniu.
Prawdziwi twardziele mogą jeszcze (albo już) w styczniu przystąpić do budowy nowych grządek, o ile materiały niezbędne do tego nie są mocno zbrylone przez mróz. O tej porze roku praktycznie najłatwiej budować grządki typu „lasagna”, czyli układać warstwowo na sobie materię organiczną w różnej formie, ściółkując ją na koniec. Jeżeli pogoda na to pozwala, jest to idealny moment do ściółkowania ścieżek zrębkami, w niektórych miejscach właśnie o tej porze roku łatwiej dostępnymi z uwagi na zimowe oczyszczanie działek.
W styczniu obserwujemy również zimowe mikroklimaty, szukając głównie miejsc ekstremalnie ciepłych (gdzie trawa się jeszcze zieleni, a śnieg topi się najszybciej). Wiedzę tę możemy wykorzystać dla przedłużenia sezonu wegetacyjnego, odpowiednio planując przyszłe nasadzenia.
Styczeń to czas konserwacji i napraw sprzętu ogrodniczego – oliwienia, ostrzenia, malowania, klepania. Pamiętajmy, że wraz z wydłużającym się dniem będziemy mieć coraz więcej zadań w ogrodzie, warto więc wszystko co tylko możliwe przygotować w „martwym sezonie”, który jak widać, nie jest taki martwy zupełnie.
Styczeń to w końcu doskonały czas na edukację teoretyczną – na książki, filmy i kursy, oraz na spotkania z innymi ogrodnikami. Nadchodzi powoli czas wymiany nasion, ale o tym więcej w porozmawiamy w lutym.
Artykuł czytasz dzięki wsparciu udzielonemu za pośrednictwem witryny https://patronite.pl/Permisie
Patroni Artykułu:
Mariusz
Patron Anonimowy
Patron Anonimowy
Patron Anonimowy
Dziękuję!